Wyświetlenia

sobota, 6 września 2014

Back in Bees

Doleciałam, jestem, wreszcie udało mi się odpalić laptopa i piszę!
Po kolei. Jak to często bywa, podróż była pełna niespodzianek. Lot 14.10 z Katowic, przesiadka we Frankfurcie. Tylko czas przesiadki to niecała godzina. A tu informacja, że lot opóźniony pół godziny, już wiem, że nie mam szans zdążyć. Ale lecę, bo co robić. We Frankfurcie ledwo zdążam na lot do Brukseli, na który zostałam przeniesiona. Z Brukseli lecę do Manchesteru. Gdy wysiadam z samolotu z nadzieją, że już koniec niespodzianek- BAGAŻU BRAK! Okazuje się, że nie leciał ze mną z Niemiec. W punkcie zagubionego bagażu dostaję info, że dostarczą go następnego dnia po południu. Oczywiście nie dotarł. Nerwy, bo w co ubrać się na formal dinner z okazji rozpoczęcia roku? :)
Bagaż dostałam w piątek i wraz z nim wrócił mój laptop! :)
Pierwsze dni w szkole, trudno przyzwyczaić się do rutyny po wakacyjnym luzie. Ale biorę się w garść i zaczynam naukę pełną parą.
Nasz dom pęka w szwach, dziewczyn jest znacznie więcej niż w zeszłym roku. I dobrze, im więcej tym weselej, zważywszy na to, że "nowe" są chętne do zawierania nowych znajomości i spędzania fajnie czasu razem. Mamy dziewczyny z Rumunii, Gruzji, Czarnogóry, Rosji, Polski, Chin, Wietnamu, Bułgarii, Niemiec, Nigerii...Mieszanka! Jest wesoło i międzynarodowo. To jest super, ale mimo wszystko istnieje podział na obcokrajowców i Brytyjczyków. Szkoda, bo tę niechęć da się odczuć. I w zasadzie nie wiadomo z czego to wynika, bo szkoła szczyci się tym, że jest international. A jednak nie starają się o przyjaźń między uczniami. Może uda się to zmienić? Miejmy nadzieję!

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz